aaa4
Nierozpoznany obiekt surfujacy..
Dołączył: 14 Maj 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:01, 05 Cze 2018 Temat postu: smieci |
|
-Na pewno dobrze sie czujesz?-Tak. Mozart rzeczywiscie pomaga, uspokoilam sie.
-Ciesze sie... - Zawiesil glos. - Zaluje, ze [link widoczny dla zalogowanych]
wciagnalem w to Sama. Pije znacznie wiecej niz wtedy, kiedy widzialem go ostatnim razem. Gdybym przewidzial, ze wydarzy sie cos takiego... - Wzruszyl ramionami. - Musze ci powiedziec cos, o czym nie moglem wspomniec w obecnosci Mary i Sama... Czy moglbym wejsc z toba, tylko na dziesiec minut? Nie masz nic przeciwko temu?
Mowiac to, uwolnil jej reke i cofnal sie lekko. Potem, nie czekajac na odpowiedz, wysiadl, obszedl samochod dookola i otworzyl drzwiczki od jej strony. Gdy stanela na chodniku, zobaczyla, ze eskortujacy ich woz zatrzymal sie kilkanascie metrow dalej. Wewnatrz widac bylo dwie meskie sylwetki. Hawthorne podniosl reke i wykonal krotki gest. Silnik drugiego samochodu natychmiast przestal pracowac. W panujacej wokol ciszy uslyszala przerywane trzaski krotkofalowek. Hawthorne ruszyl wraz z nia w strone domu. Katem oka dostrzegla, ze patrzy w ciemne okna. Ze skrzynki pocztowej pani Henshaw sterczal gruby plik listow i reklamowek, na progu staly dwie butelki mleka - swiadectwo dluzszej nieobecnosci. Gini pierwsza zeszla po schodkach, szukajac w torebce klucza.
-Moge wejsc? - Hawthorne uprzejmie trzymal sie dwa kroki z tylu. - Naprawde
nie zajme ci dluzej niz dziesiec minut... Musze wracac do Lise.
-Alez prosze... Jestem wdzieczna za to, co zrobiles. Zaparze kawe.
Gini schylila sie szybko i zgarnela stos listow, lezacych na wycieraczce. One
takze swiadczyly wyraznie, ze nie bylo jej w domu przez pare dni. Hawthorne bez slowa wszedl za nia do salonu i rozejrzal sie dookola z nieukrywana aprobata. Widziala, jak ogarnia wzrokiem wygodne, stare meble i plakaty na scianach. Usmiechnal sie lekko.
-To bardzo mile miejsce - odezwal sie. - Kiedy bylem w twoim wieku,
chcialem tak zyc... Moje wlasne mieszkania... Coz, ostatni pokoj, ktory sam
urzadzilem i moglbym [link widoczny dla zalogowanych]
nazwac wlasnym, mialem w Yale, potem juz nigdy. Moj ojciec
zaczal mi dyktowac, w jaki sposob i w jakich warunkach powinienem zyc, gdzie, a
manicure studio pantera z kim... - Odwrocil sie i znowu sie usmiechnal, tym razem ze smutkiem. -
Post został pochwalony 0 razy
|
|